odkąd wyłapuję wcześniej niesłyszane dźwięki,
w pęknięciach sufitu sny ukrywają tajemnice,
gładzone światłami samochodów. tak zdobywa się
w pęknięciach sufitu sny ukrywają tajemnice,
gładzone światłami samochodów. tak zdobywa się
odznakę na obozie „bezsilność”.
masz mnie teraz w krawędziach, lewitacja
bez wyjścia, stukot chodnika w obcasy,
bez wyjścia, stukot chodnika w obcasy,
powtarzane – nie zdążę.
byle uciekać po winylowej płycie w takt
tej samej melodii, na trzy, na cztery pod
kopytami, w szalonym tańcu.
spadam i nasłuchuję,
nic nie mówisz.