środa, 30 listopada 2011

prawdopodobnie

kiedyś będę bogatsza
o śmierć i zdrowe odżywianie

pierwszy stopień zaczyna się w gardle
smakowane rozwiązanie
dla powolnej metody zejścia 


kroki nie muszą być śpieszne
wystarczy że w próbie generalnej
piłeczki rozsypują się bezradnie

zwalniam tempo i zatrzymuję obraz skoku na taflę

teraz wygląda jakby w kwestii trawienia
czas 
promował arktyczną dietę

środa, 23 listopada 2011

Kartagina

piszę ten wiersz jak się pisze list
znad krawędzi świata
zakrzywionej w dziecięcą podkówkę

sto dni i sto nocy walczył dzielny Batyr
z ognistym potworem

podobnie było z zapałką upuszczoną most wcześniej
rzymskim okrętem i setką wioślarzy
wulkan dymił
fasole puszczały pędy
Hannibal wkroczył do Italii

pani w urzędzie nie pyta o literaturę
słonie giną w śniegu
okienkowy strateg popija herbatę

comiesięczne wojny punickie
uporczywie kończą się tak samo

niedziela, 20 listopada 2011

zaprzeszły

stoję na progu jak Odys albo Pinokio
w świetle płomienia zapałek zapomnianych
listopadowej nocy

w soboty na placu odbywał się bazar
pchli targ z Kapitanem Żbikiem w roli głównej
staliśmy w kolejce do głaskania szczeniaków
wtedy każdy miał jakąś kolejkę

Przemka już nie ma po odsiadce
zapił umiłowanie do emocji
tak samo zalewa się zielone orzechy
powiesz że nie był w naszej paczce
że to metr ziemi rodzi bohaterów

gdybyś przypadkiem znalazł ten wiersz
jak trafia się na znajomą widzianą z autobusu
pomachaj

codziennie podążam różnymi trasami
może też coś napisałeś